Alfacharlie.pl

Najlepsi z Najlepszych !

Menu Główne
Strona Główna
Szkolenia
Galeria
Ciekawe Adresy
Logowanie
Felietony
Od Redaktora ...
Żarciki
O broni ...
Strzelectwo ...
Księgozbiór
Imprezy
Prawo
Koledzy ...

    Rusznikarz :

  •  Darek S.
        tel. (91) 460-13-18


  •  Tadeusz M.
        tel. (91) 433-69-77

 

    Kluby :

 


    Ośrodki szkoleniowe :

 

  •  cichy

 

    Sklepy :

 

 

 

 

 

 

 

 

 

       Webmaster :

    •     Piotr W.   e-mail
Magnumania czyli Desert Eagle MkXIX .50 AE PDF Drukuj Email
Wpisany przez Redaktor - Zbyszek   
piątek, 13 listopada 2009 09:00

Magnumania czyli z Desert Eagle .50 AE  na strzelnicy

Niedawno miałem możliwość postrzelania  z niezwykłego pistoletu jakim jest zapewne Desert Eagle. Kiedyś już strzelałem z tej broni, ale w „lekkim” kalibrze .357 Magnum. Teraz stanąłem przed prawdziwym wyzwaniem, miałem strzelać nabojami .50 Action Express (12.7x33 RB).Na świecie produkuje się mnóstwo  krótkiej broni palnej, przeznaczonej do różnorodnych zastosowań, do walki, samoobrony, polowania na zwierzynę łowną i do dziurawienia tarcz na strzelnicy. W latach 70-tych ubiegłego wieku narodziła się nowa  zbrojeniowa fobia producentów i użytkowników, zwana wśród wtajemniczonych „magnumanią”. Oczywiście, również wcześniej produkowano amunicję dużej mocy, ale w latach 70-tych-80-tych nastąpił prawdziwy „wysyp” takich nabojów i broni nimi strzelającej. Jak zwykle, w tej dziedzinie najbardziej twórczy byli Amerykanie. Przez wiele lat prym mocy dzierżył  opracowany w 1935 roku przez guru  „rewolwerowców”  Elmera  Keith’a , nabój .357 Magnum (9mmx33 R),  o energii rzędu 720-750J.  Przez pewien czas Keith był zadowolony ze swojego mocarnego dzieciątka, ale w połowie lat 50-tych już stagnacji w tej materii nie wytrzymał, dzięki jego inicjatywie i zaangażowaniu, w firmie Remington opracowano kolejny, ale jeszcze mocniejszy nabój rewolwerowy.44 Magnum (11.2x33 R), o mocy 1150-1310J.  Smith&Wesson skonstruował do tego naboju rewolwer model 29, a mój ulubiony inspektor z policji San Francisco „Brudny” Harry Calahann  rozsławił potęgę naboju i rewolweru na całym świecie. Później worek się rozsypał, powstały .41 Magnum (10.4 mm) o energii 950-1100J, .357 Remington Maximum (9 mm)1450-1570J, .454 Casull (11.43 mm) o energii 2450-2535J oraz jeszcze większe od nich .460 Remington (11.7mm), .500 Linebaughs  (12.7mm) oraz .500 S&W (12.7mm).Ten ostatni to prawdziwy „barbarzyńca” pocisk kalibru 12.7 mm o masie 25.92 grama osiąga prędkość  490 m/s  i energię rzędu 3111 J. Część z tych nabojów nie zapisało się dłużej w historii jak choćby .41 Magnum, który miał być „złotym” środkiem pomiędzy .357 Magnum a .44 Remington Magnum.  Obecnie największą popularnością wśród rewolwerowców cieszą się niezmiennie .357 Magnum, .44 Remington Magnum, .454 Casull i „barbarzyńca” .500 S&W.  Te dwa ostatnie naboje używane są  do polowania i strzelania do metalowych sylwetek na dalsze odległości, dyscyplina ta cieszy się dużą popularnością w USA.

Nieco inaczej wyglądała historia z pistoletowymi nabojami dużej mocy. Przez pewien okres ,„europejski” 9 mm Parabellum i „amerykański” .45 ACP uważano za wystarczająco silne naboje, oczywiście do czasu. W latach 1970-1977 popularność zdobyły pistolety Auto-Mag-a, opracowano do nich dwa nowe naboje .357 Auto Mag i .44 Auto Mag.  Budowę tych nabojów oparto na skróconej łusce karabinowej od naboju.308 Winchester. Energia i ich prędkość początkowa robiły wrażenie na użytkownikach,  strzelanie do przyjemnych nie należało nawet dla żądnych wrażeń i wyzwań „magnumanów”, po krótkim czasie zniknęły one z oferty. Próby stworzenia pistoletowej amunicji Magnum trwały dalej. W 1979 roku w zakładach amunicyjnych Winchestera opracowano specjalnie do pistoletu Wildey’a dwa naboje 9 mm Winchester Magnum o energii 750J i .45 Winchester Magnum o energii 1350J. W obu przypadkach dopasowano pociski używanych już nabojów (9 mm i 11.43 mm) do dłuższych łusek, zwiększając zdecydowanie ich moc.. Pistolet Wildey’a i nabój do niego swego czasu  „reklamował”  na planie filmowym mój drugi po  Clincie Eastwoodzie filmowy idol Charles Bronson. Pistolet i naboje do niego utrzymały się w ofercie do dnia dzisiejszego, znajdują głównie zastosowanie w myślistwie, w krajach gdzie polowanie z bronią krótką jest dozwolone i popularne. Później powstały jeszcze inne mocne naboje, między innymi .451 Detonics, 10mmAuto, .41 Action Express, jednak nie przyjęły się zbytnio na rynku z różnych przyczyn, wśród których najważniejszą była trudność w kontrolowaniu broni podczas strzelania. Kompletną porażką  okazał się bardzo mocny nabój 10 mm Auto o energii 750 J, który opracowano specjalnie dla FBI i policyjnych formacji specjalnych SWAT. Nabój ten trafił ponownie do fachowców od balistyki i konstruowania nabojów, już dwukrotnie był przerabiany, w pierwszej wersji jego energia osiągała blisko 840J, co skutkowało silnym odrzutem broni, na dłuższą metę nie do przyjęcia dla funkcjonariuszy formacji policyjnych. Po wyeliminowano uciążliwych  wad naboju 10 mm Auto,  do oferty rynkowej wszedł .40 S&W (10.2mm x22), o energii  500-600J, który dysponując dużą mocą jest jednocześnie mniej uciążliwy podczas szybkiej wymiany ognia. Drugim nabojem użytkowym pistoletowej klasy Magnum jest zapewne .357 SIG (9mm x22), o energii 680-770J, który niedawno opisałem w cyklu „Amunicja do samoobrony” Są to w zasadzie, obok .45 ACP najsilniejsze użytkowe naboje pistoletowe porównywalne do rewolwerowej klasy Magnum. Są też w użyciu pistolety samopowtarzalne zasilane silną amunicją rewolwerową, jak choćby Coonan w kalibrze .357 Magnum i Desert Eagle strzelający między innymi nabojami .357 Magnum, .41 AE, .44 Remington Magnum i prawdziwym pistoletowym herosem klasy Magnum  .50 AE. Nabój .50 Action Express (12.7x33 RB) skonstruowano z myślą o pistolecie Desert Eagle w kooperacji izraelsko-amerykańskiej w 1988 roku. Twórcą naboju był Amerykanin Evan Whildin. Początkowo  nowy nabój wytwarzany był przez izraelską firmę Samson wchodzącą w skład  koncernu IMI, obecnie tą amunicję produkuje poza Izraelem kilka firm amerykańskich i brazylijska CBC. Wytwarzane są naboje z pociskami półpłaszczowymi typu S-JSP i pełnopłaszczowymi z wgłębieniem wierzchołkowym typu JHP. Pociski posiadają masę od 19.4 do 21.6 grama i w zależności od długości lufy z której są wystrzeliwane osiągają energię w granicach 1905-2161 J. Pistolet Desert Eagle  szczegółowo opisałem w innym artykule umieszczonym w sekcji „o broni” więc nie będę tu ponownie zagłębiał się w szczegóły budowy i działania. Przypomnę tylko, że pistolet ten skonstruowano w latach 80-tych w amerykańskiej firmie Magnum Research przy wydatnej pomocy izraelskiego koncernu zbrojeniowego  I.M.I . Pistolet działa na zasadzie wykorzystania energii gazów prochowych pobieranych z lufy poprzez otwór u wylotu lufy, skąd kanałem gazowym część gazów przedostaje się do cylindra gazowego, w który umieszczony jest tłok, który połączony jest z suwadłem. Ryglowanie odbywa się za pomocą  trzech rygli umieszczonych na czole zamka, wchodzące w odpowiednie gniazda ryglujące  umieszczone z tyłu komory nabojowej. Pistolet jest duży i ciężki, ma 270 mm długości, 151 mm wysokości i 45 mm szerokości. Rozładowany waży 2170 gramów, a z pełnym 7-io nabojowym magazynkiem 2306 gramów. Z takiego pistoletu, dzięki uprzejmości kolegi z Niemiec, miałem możliwość postrzelać. Kolega, strzelec sportowy i myśliwy zarazem, posiada w swoim arsenale kilka ciekawych modeli broni krótkiej. Desert Eagle .50 AE służy  mu do łowiectwa, w charakterze broni zapasowej. W Niemczech zgodnie z prawem, myśliwi mogą posiadać dwie sztuki broni krótkiej służącej do dostrzeliwania postrzałków. Strzelałem z amunicji fabrycznej IMI. Nabój posiada  21.6 gramowy pocisk pólpłaszczowy z miękkim wierzchołkiem S-JSP. Deklarowana przez producenta prędkość początkowa wynosi 420 m/s a energia 1905 J. Oddałem 5 strzałów z dystansu 25 metrów do tarczy sportowej Ts4 , wszystkie pociski ulokowałem w tarczy w niezłym skupieniu. Pistolet wykazał bardzo dobrą celność tylko, że… no właśnie. Po pierwszym strzale radość strzelania nieco osłabła, to jest naprawdę mocna broń i  od razu przypomina strzelcowi, kto tu rządzi. Musiałem też zweryfikować swój pogląd na tzw. „kopa”. Zawsze narzekam na własną „siłę magnum”  ( HW Hunter .357 Magnum, lufa 76 mm) za bolesne zachowanie podczas strzelania silną amunicją, ale po strzelaniu z Desert’a, muszę przyznać, że mój rewolwer jest w zasadzie łagodnym źrebakiem, a nie zdziczałym mułem jak go nieraz pieszczotliwie  nazywam. Desert Eagle .50 AE jest w moim  odczuciu prawdziwym „barbarzyńcą”. Umieściłem w artykule i w galerii fotki,  naboju .50AE w towarzystwie innych, które przy nim wyglądają jak karzełki, nawet nabój śrutowy na swej potędze stracił. Na fotce, gdzie  obok mojego H&K USP i "rachitycznych" nabojów prezentuję .50AE, widać wyraźnie jego potęgę. Pomimo sporej wagi i wielkości oraz ergonomicznych gumowanych okładzin chwytu, strzelanie ktore zaliczyłem trudno nazwać przyjemnym. Blisko 2000 J energii, jaką osiąga pocisk z naboju .50AE ma swoje prawa.  Jest to specyficzna broń i specyficzny nabój, napewno w zastosowaniu myśliwskim sprawdza się jak najbardziej, a w strzelectwie sportowym… coż nie jestem zbytnio przekonany. Strzelanie sympatykowi sprawia przyjemność, a strzelanie z Orła, w tym kalibrze oczywiście, trudno nazwać przyjemnym. Rzecz jasna, są to moje subiektywne odczucia, dla wielbicieli solidnego „kopa” i „barbarzyńskiej” mocy Desert Eagle Mk XIX w kalibrze .50AE będzie na pewno  dobrym wyborem i spełnieniem marzeń o potędze. Niestety, zgodnie z polskim regulacjami prawnymi  na broń strzelająca tym kalibrem nie otrzymamy pozwolenia niezależnie od celu przeznaczenia. Możemy tylko pozazdrościć kolegom za miedzy, swobody jaką mają i przyjaznych regulacji prawnych dotyczących posiadania broni i amunicji. Pozostało nam, polskim strzelcom, czekać na pozytywne zmiany… może kiedyś nadejdą.

Zbyszek

Poprawiony: wtorek, 18 czerwca 2013 10:14